Recenzja filmu

Zwerbowana miłość (2009)
Tadeusz Król
Joanna Orleańska
Robert Więckiewicz

Agent Andrzej

Jedną z zalet obrazu Króla jest to, że lata 80. stanowią tło dla filmowych wydarzeń, a nie powód rozliczania się z historią tamtego okresu.
Od lat nazwisko Robert Więckiewicz w obsadzie jest znakiem, że film wart jest obejrzenia. W "Zwerbowanej miłości" gra on agenta werbującego prostytutkę do tajnej misji, na której planuje wzbogacić się o grube miliony, i robi to w tak samo dobry sposób, jak w każdej innej swojej roli. Jeśli nawet nie doszukacie się pozytywnych stron fabularnego debiutu Tadeusza Króla, obecność aktora na ekranie zapewni satysfakcjonujący seans. Ale bez obaw, już pierwsze sceny "Zwerbowanej miłości" zapowiadają dobre kino akcji.

Fabuła opiera się na prostej intrydze, której prowodyrami są dwaj bohaterowie filmu. Najważniejszym elementem ich planu jest kobieta, która wcieli się w zaufaną agentkę tajnych służb. Wybór pada na Annę (Joanna Orleańska). Dziewczyna wydaje się idealna, jej wygląd odpowiada wymaganiom zleceniodawców, jest młoda, ładna, łatwowierna i w dodatku prowadzi niezobowiązujący tryb życia. W rękach takiego niewzruszonego poruszyciela serc, jakim jest bohater grany przez Więckiewicza, ugniata się jak glina. Ta bladolica blondynka nie jest jednak tak orleańska, jak mogłoby się zdawać, i jeszcze pokaże pazury.

Jedną z zalet obrazu Króla jest to, że lata 80. stanowią tło dla filmowych wydarzeń, a nie powód rozliczania się z historią tamtego okresu. To nie kwestie polityczne są tu najważniejsze, a intryga, w którą wplątali się bohaterowie. I jest ona poprowadzona w odpowiednim tempie, nieco naiwnie – nie wszystkie wątki są jasno wygrane – ale zwroty akcji trzymają widza w napięciu. Co więcej, kreacja niezależnej, samowystarczalnej i jednocześnie wrażliwej dziewczyny stworzona przez Joannę Orleańską jest miłym zaskoczeniem po serialowych rolach aktorki.

U Króla nie ma szarej, ponurej i przytłaczającej rzeczywistości końcowego okresu komunizmu. Przedstawiony w filmie klimat lat 80. nadaje całości raczej sentymentalnego charakteru. Reżyser bierze sprzed dwóch dekad to, co najlepsze – dżinsy z wysokim stanem, obcisłe miniówki, tapirowane grzywki, mieszkania z boazerią na ścianach i stare samochody. Słowem, świetne stylizacje przywołują dawno zapomniane czasy.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones